Na mojej skrzynce mailowej wylądowało kilka pytań związanych ściśle z tematem dzisiejszego wpisu. Nie będę tu przytaczać każdego z nich, po prostu zaprezentuję zestawienie tych zachowań, które świadczą o tym, że ma się do czynienia z uzależnieniem.
Dla ułatwienia zestawienie podzielę na 3 kategorie i postaram się choć w skrócie omówić każdy punkt, bazując głównie na doświadczeniach własnych, ale także innych osób uzależnionych. I to nie tylko od leków, ale i np. alkoholu - jednostki uzależnione generalnie mają bardzo podobne zachowania, nawet jeśli dla jednego szczytem złudnego szczęścia jest szklanka wódki, a dla drugiego garść tabletek. Przejdźmy więc do konkretów.
1. Okłamywanie siebie:
Zaprzeczanie temu, że może się mieć problem z lekami - tłumaczyć to sobie można na setki sposobów.
- Biorę, bo żyję w stresie;
- Biorę tylko leki przepisane przez lekarza, więc jak można mówić o uzależnieniu?;
- Leki kupuję w aptece, bez recepty, więc nie mogę się uzależnić! (wpis o Solpadeine się kłania);
- Biorę tylko tyle, ile każe mi lekarz (długotrwałe przyjmowanie leków nasennych iuspokajających w dawkach "kontrolowanych" i tak może doprowadzić do tzw. uzależnieniaod dawki terapeutycznej);
- Biorę, bo mi po tym lepiej, co w tym może być złego? (rozsądek podpowiada, że stosowanaw nadmiarze każda substancja chemiczna szkodzi, ale do osoby uzależnionej ten argumentnie dociera);
- Wcale nie biorę tak dużo! Inni biorą więcej (popularne zaprzeczanie własnemu problemowi. To, że ktoś bierze czy pije więcej, nie oznacza, że trzeba osiągnąć jego "poziom", by się uzależnić);
- Przecież mogę z tym w każdej chwili skończyć! (tyle, że końca nie widać);
- Przestanę brać, jak będę mieć trochę lepszą sytuację życiową (życie tak już ma, że zwykle po wdepnięciu w jedno guano, wdeptujemy w drugie - i co wtedy? Brać do końca życia?).
2. Okłamywanie bliskich/znajomych
- Wcale nie biorę/nie biorę za dużo;
- W pełni to kontroluję, nie ma się czym przejmować;
- To mi pomaga wyzdrowieć! (takie tłumaczenie podchodzi pod szantaż emocjonalny);
- Tak, miałem/am problem, ale to już przeszłość; (mówi delikwent, a myślami już jest przy opakowaniu tabletek, względnie w ukochanym barze);
- Idę do znajomego/znajomej/...... (w wykropkowane pole można wpisać masę innych wymówek, po czym leci się po kolejne piwo/receptę/lek do apteki).
- Ukrywanie leków/recept.
3. Zachowania występujące w chwili, w której "zapas" leków się kończy:
- panika;
- gonitwa myśli;
- silna potrzeba NATYCHMIASTOWEGO załatwienia sobie leku;
- obdzwanianie lekarzy różnych specjalizacji i opowiadanie bajek o urlopie swojego psychiatry, zagubionej recepcie i dopytywanie czy wystawią oni receptę na upragniony specyfik;
- nieumiejętność skupienia uwagi na niczym innym, jak tylko na uzupełnieniu zapasu;
- próby zdobycia leków "na lewo", manipulowanie bliskimi lub znajomymi, by poszli do lekarza i zamówili lek na siebie;
- zachowania agresywne wobec otoczenia;
- wybuchy złości, prowokowanie awantur;
- uspokojenie dopiero w chwili wyjścia z apteki z opakowaniem leków w ręku.
Jak widać lista jest pokaźna, choć i tak każdy lekoman czy alkoholik mógłby do niej dorzucić przynajmniej parę własnych punktów. Jeśli powyższe zachowania lub odczucia są Wam bliskie, to owszem - warto przyjąć do wiadomości, że macie problem z lekami. I że warto zastanowić się nad tym, czy brnąć dalej w kłamstwa i żyć iluzją czy też lepiej zacząć walczyć z uzależnieniem. Oczywiście optuję za tą drugą opcją.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz